W niedziele moj host tato zabral mnie nad ocean. W prostej linii od domu, w ktorym mieszkam, jest 3 km do plazy, ale dojazd samochodem wymaga przejechania 20 km przez 5-kilometrowe mosty. Pogoda byla swietna (25 stopni, bynajmniej nie Fahrenheita), wiec widoki byly cudowne i moglam brodzic w oceanie. Zebralam tez tony muszelek, skrzetnie upychajac je do buta ("Nastepnym razem musisz zabrac wiecej niz 1 pare butow!"). Juz w domu romantyzm prysl, kiedy moj zatroskany host brat zapytal: "Asia, w Twoim pokoju pachnie jakas ryba. Chcesz, zebym go wysprejowal?"
Macie tutaj pare zdjec. Bylo bardzo jasno, wiec nie nie wyszly zbyt dobrze i nie ukazuja calego piekna tego miejsca.
wtorek, 6 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ślicznieee <3
OdpowiedzUsuńWeź mnie do siebie!