środa, 21 października 2009

Jezyk angielski

Mu mnie wlasnie jest 6.15 rano.^^
Zostawilam komorke na dole, wiec nie moglam rano uslyszec budzika. Obudzilam sie sama i z przerazeniem stwierdzilam, ze moge byc spozniona. Zobaczylam na swoj "zegarek prawdziwego matemtyka, bo nie ma tarczy, a dokladna godzine mozesz wyczytywac z kata, jaki tworza wskazowki" i sie troche uspokoilam, bo byla 5.40. Szybko sie umylam, przygotowalam rzeczy do szkoly i zeszlam na dol, aby znalezc komorke. Na jej wyswietlaczu pisze: 5.05. "O nie, nie ustawilam jeszcze dobrego czasu." pomyslalam, po czym zabralam sie za jedzenie mojej gigantycznej michy owsianki . Cos zaczelo mi nie pasowac. "A gdzie sa wszyscy?" Wtedy popatrzylam na zegar kuchenny. Tak, byla 5.10.

Jako, ze mialam jeszcze 2 godziny do szkoly, postanowilam sie podzielic ze swiatem na blogu moimi najnowszymi spostrzezeniami.

Dzisiaj na tapete biore jezyk angielski.

Long Island to przystan wszystkich emigrantow. Spotykam tu ludzi mowiacych z akcentem hiszpanskim, moj host tato ma idealnie polski akcent... Amerykanie mowia z akcentem z Long Island. Jest to taki Mid-Atlantic, tylko ze kawa to "klooofi (l, jak w lopacie, nie mam polskich znakow ;), because to "bikloz" (l jak w lopacie). Zadnych znakow wskazujacych na to, ze w tym kraju sa ludzie, ktorzy mowi z akcenetem George'a Busha.

Jesli chodzi o roznice slowek z jezykiem brytyjczykow, to nie ma zadnych. Zawsze i brytyjska, i amerykanska forma jest poprawna - praca=labor=labour, centrum=center=centre, spodnie = pants = trousers. Moge na sprawdzianach spokojnie pisac tak, jak pan profesor Kawa przykazal i nikt nie uznaje tego za blad. Bierze sie to pewnie stad, ze wiekszosc tutejszych babc i dziadkow to Irlandczycy "off the boat from Europe".

Jezyk codzienny, za to, jest porownywalnym gniotem gramatycznym do mowionego jezyka polskiego. Przyklad:
"The dog got confused" = "The dog is like "whaaaaaaat?" ;D
No wlasnie, slowo "like" bije tutaj rekord popularnosci. Podczas mojej pierwszej wycieczki do NYC podzielilam sie tym z nowo poznanymi dziewczynami i razem liczylismy ilosc slowa "like" w minutowej wypowiedzi jakiejs innej Amerykanki. Powiedziala "like" 31 razy. Srednio okolo jednego "like" na 2 sekundy! Bardzo lubiane jest tez "guys". Kiedy raz odwiedzilam klase pre-calculus, nauczyciel mowil zdaniami w stylu: "Bierzecie tych dwoch guys i podstawiacie do tego wzoru" (guys, w tym przypadku = liczby) i "Zrozumieliscie to, guys?"

Gramatyki w Ameryce uczyc sie wiec nie bede, za to pobyt tu bardzo wzbogaca slownictwo. Polecam zapisanie sie na kurs "government", gdzie trzeba codziennie czytac pare stron pism napisanych przez politykow i naukowcow. Kazdy z nich chce wydac sie madrym, wiec uzywaja rzadko uzywanych, starannie dobranych slow. Gdy takie, czy inne wyrazenie pojawia sie w tekscie po raz 5, chcac, nie chcac sie je zapamietuje. Podobnie, moj eeeeee przyspieszony kurs fizycznego jezyka naukowego (przyszlam na lekcje i od pierszych minut musialam robic zadania) bardzo dobrze zdaje egzamin. Jest to tym latwiejsze, ze w Polsce uzywamy pierwszych liter wyrazen angielskich (a=acceleratio, v=velocity).

Najwazniejsze dla exchange studenta jest jednak to, ze sam moze mowic po angielsku. Nic tak dobrze nie uczy, jak praktyka. Nadal mowie z brytyjskim akcentem (usilnie, bohatersko walcze o spelnieniu odleglego marzenia o 6 z fonetyki!), wiec ludzie skupiaja sie na tym jak mowie, a nie co mowie. Czasami jest im trudno mnie zrozumiec. Wtedy zawsze marszcza brwi. To jest juz moj wyuczony znak, zeby powiedziec to samo bezbarwnym mid-atlantic. Zmarszczenie amerykanskich brwi wtedy znika.

Podziwiam exchange studentow, ktorzy nie potrafia mowic po angielsku, a pojechali na taka wymiane. Nawet mi jest trudno nawiazac przyjaznie z tubylcami, bo moj angielski nie jest perfekcyjny. W szkole jest jeszcze jeden exchange, Jang Chu z Korei Poludniowej. Biedactwo, ostatnio probowal cos powiedziec naszej pani od Urban Studies i skonczylo sie na tym, ze zrozumielismy tylko cos w stylu "The teacher barked!" Mam zamiar przeprowadzic z nim wywiad o Korei Polnocnej, to jedyna moja taka szansa spotkac Koreanczyka w moim wieku. To bedzie najdluzszy wywiad swiata - musze poczekac tak gdzie do marca, az zacznie mowic po angielsku (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz