Obecnie znajduję się w małym, świętokrzyskim miasteczku. Wybrałam się z rodziną na wyprawę – wchodziliśmy na pagórek oddalony od domu o jakieś 1,5 godziny drogi. Po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie – no bo trzeba uzupełnić spalone kalorie. Gdy wybierałam loda dla siebie (największego i z największą ilością czekolady), usłyszałam 2 panie przy kasie, rozmawiające o warunkach socjalnych naszego kraju:
- Oj, pani Kaziu, teraz to w ciążę trzeba zajść, żeby dostać jakąś pomoc
-No, a jak!
- A potem to potrafią Ci powiedzieć, że specjalnie sobie zrobiłaś dziecko - dla pieniędzy! Tak potrafią. A czarnym to od razu dają! Siedzą tam te grube Murzynki i od razu dostają.
- No, dokładnie! Chcieli tych kolorowych, to teraz mają!
(tutaj koleżanka pani Kazi zaczęła ochoczo przytakiwać)
…………………………………………………………………………………………………
Przypomniała mi się Ameryka. Samo wskazywanie koloru skóry przy mówieniu o kimś było nietaktem. Obecnie w USA praktykuje się tzw. odwrotną dyskryminację. Na przykład, każdy uniwersytet ma wyznaczoną liczbę miejsc tylko dla czarnoskórych studentów (w końcu kiedyś nie mogli oni w ogóle studiować). Praktycznie zawsze oznacza to, że czarnoskórym jest się łatwiej dostać na uczelnie wyższe. Nie można sobie pozwolić na komentarze o narodowości. Trzeba się bardzo pilnować. Za słowa, jakimi profesor mojego taty z uczelni darzył Afrykańczyków – “Murzyn, wracaj do buszu!” – nauczyciel na pewno zostałby wyrzucony z pracy. Nikt nie jest “black”, nie mówiąc już o tłumaczeniu polskiego słowa “Murzyn”. Pamiętam jak na US Government próbowałam powiedzieć, że ktoś był Murzynem z Afryki. Moją pierwszą myśl – “Murzyn” – szybko wyeliminowałam. “Czarny” też odpadło. W końcu wyjąkałam tylko “Afro American from Africa” : D
W Polsce, zamiast “chłopaków z Bronxu”, mamy dresów. Bronx jest dumny ze swojej czarności. Nie chciałabym powiedzieć do żadnego z nich per “Murzyn”. Oj nie. Szczególnie, że posiadanie broni w USA jest legalne. Odczuwam, że nasi dresi myślą wprost przeciwnie. Nie chciałabym być czarnym, chodzącym po wrocławskim trójkącie w nocy.
Oj, nie.
…………………………………………………………………………………………………..
Na koniec jeszcze raz cytat z “Chłopaki nie płaczą” Olafa Lubaszenki:
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, Bolek. Byłeś w Stanach?
-Nie
-No właśnie, a ja… Ja znam kogoś, kto był. I powiedział mi to i owo. Wiesz skąd przyjechali czarni do Ameryki?
- Z Afryki?
- No właśnie. Handlarze niewolników przywieźli ich z Afryki. A myślisz, że to taka prosta sprawa: wysiąść na plaży w Afryce, złapać w siatkę silnego, zwinnego Murzyna i wywieźć go za ocean?
- Chyba nie…
- No jasne, że nie. Udało im się to zrobić, ponieważ wywozili tylko takich, co albo nie potrafili spierdolić przed siatką albo byli największymi głąbami z plemienia i wódź sprzedawał ich za paczkę fajek, bo i tak nie miałby z nich pożytku. I Ci wszyscy nieudacznicy przyjechali do Ameryki. Pożenili się, porobili dzieci. Świat poszedł do przodu. Pojawiły się komputery, amfetamina, samoloty. Ale co z tego, jeżeli ich serca pompują te samą krew. Są potomkami człowieka, który na własnym podwórku dał się złapać w siatkę. Więc nie uważam, że naszym chłopakom brakuje luzu!!! Kapujesz?
…….
To chyba najlepiej pokazuje kontrast pomiędzy Polską, a USA.
Uwielbiam Twoje notki, ale czy moglabys napisac w wolnej chwili taka jedna, stereotypowa, sentymentalna podsumuwujaca Twoj wyjazd i jak patrzysz na wymiane z perspektywy paru miesiecy od zakonczenia?
OdpowiedzUsuńOczywiście :) Już nawet napisałam i niedługo prześlę na bloga :) Na razie chcę trochę ludzi pozmuszać do poczytania bieżących notek
OdpowiedzUsuń